Zmarły w wieku 86 lat mieszkaniec Winnipeg, z urodzenia Szkot, mógł pochwalić się zaszczytnymi odznaczeniami – był kawalerem Orderu Kanady i Medalu Polarnego: odznaczenia przyznawanego naprawdę rzadko. Jak Roald Amundsen i tylu innych odkrywców, Andrew Taylor całe życie poświęcił badaniu miejsc, w których nikogo jeszcze nigdy nie było. I jak tylu odkrywców – cechowała go zawsze jedna umiejętność: wbrew wszystkiemu dążył do wytyczonego celu.
Andrew Taylor wychował się w Winnipeg i tu ukończył wydział inżynierii. Był rok 1931, w Kanadzie niepodzielnie panowała depresja, bezrobocie sięgało bezprecedensowych poziomów. Dziwnym trafem jednak Taylor dostał pracę po ukończeniu studiów – jako jedyny spośród 26 absolwentów wydziału. Trafił do Flin Flon, górniczej osady na granicy Manitoby i Saskatchewanu. Tu po raz pierwszy zetknął się z problemem prowadzenia budowy w warunkach polarnych, gdy temperatura gruntu spadała do minus 60 stopni.
Gdy wybuchła II wojna światowa, Andrew Taylor wstąpił do armii. Znalazł się w Wielkiej Brytanii, gdzie przez dwa lata czekał na południowym jej wybrzeżu na inwazję hitlerowską. I wtedy dotarł do niego rozkaz, który zmienił jego życie: brytyjska ekspedycja antarktyczna potrzebowała ludzi z doświadczeniem życia i pracy w rejonach polarnych.
Do końca wojny Taylor uczestniczył (także jako kierownik ekspedycji) w pracach British Antarctic Survey – gigantycznego dzieła, które na dobrą sprawę jest do dzisiaj kontynuowane i które owocowało najdokładniejszym naukowym opisem Antarktydy, najzimniejszego i najmniej zanieczyszczonego regionu globu. Z trójnogiem i teodolitem, pokonując olbrzymie odległości przy pomocy psiego zaprzęgu, kapitan Taylor pracował nad mapami terenu. Dzisiaj jego pracę weryfikują satelity i lasery. I okazuje się, że on i jego koledzy wykonali swą pracę na medal. Tyle, że cała operacja miała charakter częściowo wojskowy, jej przebieg był tajemnicą i tylko niewielka grupka fachowców na świecie wiedziała o pracach ekspedycji. I tak już jakoś zostało, że sława nieuzyskana wówczas owocuje dzisiaj niemal całkowitym zapomnieniem jej wykonawców.
Gdy wojna dobiegła końca, Andrew Taylor postanowił uzupełnić swą wiedzę i uzyskał stopień doktora nauk geograficznych uniwersytetu montrealskiego. Chociaż wystąpił już z szeregów kanadyjskiej armii, w latach 50-tych wykorzystano jego doświadczenie tak inżynierskie jak i polarne. Andrew Taylor stał się naczelnym specjalistą budowy sieci polarnych stacji radarowych DEW Line na północ od 69 równoleżnika, od Alaski po zatokę Baffina. Jego zadaniem było wybrać lokalizację 42 stacji i upewnić się, że ich budowa będzie możliwa, chociaż teren to wyjątkowo niegościnny.
Wreszcie, gdy praca ta dobiegła końca, Andrew Taylor stanął przed pytaniem: co dalej. Z inżyniera i specjalisty wojskowego postanowił przekształcić się – w wieku niemal 50 lat – w naukowca. Dysponował nieporównywalną niemal wiedzą w zakresie inżynierii, eksploracji i kartografii terenów polarnych. Teraz zabrał się za dokumenty o terenach tych opowiadające – za 50 tysięcy dokumentów zwanych Arctic Blue Books – raportów przekazywanych brytyjskiemu parlamentowi przez niezliczoną ilość badaczy, naukowców, handlowców i wysłanników władz w tereny polarne Kanady w XIX wieku.
Praca nad uporządkowaniem tej niebywałej skarbnicy informacji zabrała doktorowi Taylorowi 40 lat. Ukończony indeks dokumentów zajmuje dzisiaj 800 stron druku. W przygotowaniu go do druku proces wprowadzania danych do komputera zajął trzy lata. Naukowej wartości pracy Taylora nie sposób przecenić – oto jedyny klucz do labiryntu informacji o olbrzymich terenach kanadyjskiej Północy powstałych w czasach, gdy była ona jeszcze naprawdę Terra Incognita – ziemią nieznaną.
Całe swe życie niemal Andrew Taylor spędził w samotności niemal doskonałej – samotności terenów polarnych. Charakter jego pracy, najczęściej otoczonej wojskową tajemnicą, sprawił, że nieporównywalne dzieło jego życia nie zapewniło mu sławy i uznania opinii publicznej. Niewielu ludzi wiedziało i niewielu dzisiaj wie, dlaczego człowiek ten otrzymał najwyższe kanadyjskie odznaczenie. Niewielu wie, że dzięki niemu można na kanadyjskiej Północy wznosić budowle, bowiem to on opracował metodę stabilizacji wiecznej zmarzliny gruntu tak, by można było zapewnić budynkom trwałe fundamenty. To dzięki niemu istnieją na Północy systemy kanalizacyjne. I dzięki jego mrówczej pracy naukowcy mogą dzisiaj zorientować się w gąszczu XIX- wiecznych relacji z kanadyjskiej Północy. Imponujące dzieło życia wykonane z dala od świateł ramp i obiektywów telewizyjnych kamer.